sobota, 30 listopada 2013

Coś wyjątkowego.

      Ten tort to moja wielka duma, tuż obok truskawkowego i kilku innych, których jeszcze nie było na blogu. Efekt końcowy jest skutkiem wielu godzin spędzonych na pieczeniu i dekorowaniu dotychczasowych wypieków, zajął mi niemało czasu i pochłonął całkiem sporo...masy ;) Ponieważ był zamawiany, nie miałam okazji spróbować go w całości, ale poszczególne składniki zapowiadały się obiecująco, a i recenzja telefoniczna nie pozostawiła mi zbyt wielu wątpliwości w tej kwestii.


         W tym przypadku wykorzystałam przepis na TEGO torta, z tym, że wiśnie zamieniłam na maliny i całkowicie pominęłam dodatek alkoholu do ponczu, a zamiast czekoladowego ciasta wykorzystałam sprawdzony już przepis na biszkopt kakaowy. Na upartego możnaby spróbować zrobić tort z mrożonych malin (pomijając ich użycie do dekoracji oczywiście), ale przyznam szczerze - nie mam pojęcia jak się one (w tej postaci w całości) zachowają w masie. Z pewnością sprawdzą się w przygotowaniu malinowej masy, którą przekładamy biszkopty nim nałożymy na nie krem śmietankowy. 


        Tajemnica powstawania zdobienia zawarta jest w poniższym filmiku. Zobaczcie sami, że koszyczek wymaga tylko nieco skupienia i precyzji, ale daje naprawdę efekt WOW!

źródło: youtube.com

Co prawda przy mojej malinowej odmianie Czarnego Lasu do zdobienia użyłam tylko białego kremu,  ale następnym razem na pewno! wykorzystam pomysł brązowych wstawek zawarty na filmiku. 

     To w dalszym ciągu niestety jeszcze nie jest ten tort, który przygotowałam w poprzedni weekend, ale trzeba się uzbroić w cierpliwość jeszcze chwilke ;)

środa, 27 listopada 2013

Z tęsknoty do lata!

     Ponieważ szykuje się kilka dni przerwy zostawię Wam coś na osłodę. Niektórzy już dobrze go znają, ale to jeden z tych, z których jestem dumna najbardziej! Stworzony na osiemnastkę mojego Brata
 i imieniny mojej Mamy.


W środku tort bardzo klasyczny, kakaowy biszkopt, śmietana kremówka i oczywiście truskawki. Połączenie bardzo smaczne, efektowne i szybkie do przygotowania. 


I na koniec trochę prywaty...






















Jak Wam się podoba?

Obiecuję wrócić do Was szybko, z czymś wyjątkowym ;)

wtorek, 26 listopada 2013

Idąc za ciosem


     Skoro już jesteśmy w tematyce wieczorów panieńskich i odcieniach fioletu, nie mogę nie wspomnieć o jeszcze jednym torcie który udało mi się popełnić także z takiej okazji. Był to tort dla mojej 
best J., jeden z pierwszych jeśli chodzi o tego typu wypieki, a zwłaszcza w wersji tęczowej (bo taki był w środku). To także jak dotąd moje jedyne zdobienie wykonane przy pomocy lukru plastycznego.

Dla mnie - wbrew panującym trendom - zabawa lukrem jest mniej atrakcyjna niż kremem. Przede wszystkim ze względu na koszty. Z racji, że staram się używać składników dobrej jakości, tort często "wychodzi" drogo tylko ze względu na nie, dlatego często szukam sposobów na nieco tańszą ale nadal efektowną dekorację. Kolejną sprawą jest to, że już i tak dość czasochłonny dla mnie proces przygotowania torta byłby jeszcze dłuższy, na co nie mogę sobie pozwolić przy swoim trybie pracy ;) Trzecią kwestią jest po prostu to, że więcej frajdy sprawiają mi zdobienia kremem, ze względu na różnorodność tylek, możliwość dodania barwników spożywczych wydaje mi się, że ilość wariantów jest naprawdę spora, nim zostanie wyczerpana. Niemniej jednak, w tym konkretnym przypadku, gdzie tort narażony był na dosyć trudne czynniki zewnętrzne - podróż do miejsca wręczenia, wysoka temperatura, składająca się z 7 biszkotpów "zawartość" - lukier plastyczny spisał się idealnie. Sam jego smak - dosyć słodki, przypominający smak Mamby całkiem dobrze komponował się z resztą. 

     Kiedyś jeszcze na pewno sięgnę po ten sposób dekoracji, nawet chodzi mi już po głowie zbliżająca się okazja specjalna. Nim to jednak nastąpi mam jeszcze kilka pomysłów dekorowania kremem, dlatego na lukier trzeba będzie jeszcze trochę poczekać ;)

poniedziałek, 25 listopada 2013

Panny przodem!


     Był ślub, ale przed każdym weselem każda Panna Młoda powinna godnie pożegnać swoje panieństwo ;) Skuszona wspomnieniem panieńskiego tortu Viollet, postanowiłam się nim z Wami dzisiaj podzielić. 


  Korzystając z doświadczeń ze swoich dotychczasowych wypieków, postanowiłam zaryzykować i nieco poeksperymentować z przepisem na tego torta. Miałam na uwadze, że ulubionymi owocami naszej Królowej Wieczoru są borówki amerykańskie co postanowiłam połączyć z białą czekoladą i tak oto powstał "najlepszy tort jaki w życiu [Viollet] jadła" ;) Obiecałam Jej taki, na sierpniowe urodziny, dlatego teoretycznie przepis powinien pozostać tajemnicą, jednak biorąc pod uwagę, że jest to jeden z moich nielicznych autorskich przepisów, muszę Wam dziś o nim napisać . Mam jednak  nadzieję, że V. pozwoli mi się wykazać/ wyszaleć kiedy nadejdzie pora ;)
   
   Przepis: 

Do przełożenia potrzebne mi były:
dżem jagodowy niskosłodzony, masa z białą czekoladą* no i oczywiście borówki amerykańskie.
W takiej też kolejności przekładałam blaty biszkoptów: poncz, dżem, masa "czekoladowa", borówki i następny blat biszkoptu (biszkopt z TEGO przepisu). 
Enjoy!



*(dwie tabliczki białej czekolady rozpuszczamy dzień wcześniej w 500 ml śmietany kremówki,schładzamy 12h po czym ubijamy kremówkę, ja do ubitej kremówki dodaje jeszcze 250g mascarpone; masa z powodzeniem wystarcza do przełożenia tortu o średnicy 20 cm i skromnego udekorowania boków)

Ps. do zdobień użyłam tej samej masy co do przełożenia z dodatkiem barwników spożywczych
w proszku.


A teraz nie pozostaje nam nic innego, jak czekać na sezon borówek! ;)

niedziela, 24 listopada 2013

Ślubnie

     W oczekiwaniu na lepszej jakości zdjęcia tortu, który powstał w ten weekend dziś będzie tylko publikacja zdjęć ślubnego tortu, jaki miałam szansę przygotować miesiąc temu na małe przyjęcie weselne. Wykorzystałam przepis na TEGO torta.  



Cieszę się, że ktoś obdarzył mnie zaufaniem przy tak szczególnej okazji ;)

czwartek, 21 listopada 2013

Tak to się zaczyna!

           Może nie do końca  tak, ze zaczęło się od książki, kolejność była odwrotna - najpierw blog, potem książka. Przedstawiam Wam moją Słodką Guru, autorkę bloga www.mojewypieki.com . Pisałam Wam już kiedyś o tym blogu, jak dla mnie przepisy są niezawodne, w 99% to właśnie na ich podstawie powstają moje osobiste wypieki ;)


 W drugiej połowie października Dorota Świątkowska wydała drugą już w swojej karierze książkę z przepisami m.in na ciasta, torty i desery. Książka, jest przepięknie wydana, zawiera sprawdzone przepisy i autorskie zdjęcia, lubię ją czasem wziąć do ręki tylko po to, żeby ją sobie poprzeglądać. Część receptur zawartych w mojej cukierniczej biblii można znaleźć także na blogu, który kolejny raz, serdecznie Wam polecam. 













Ps. ... a tymczasem w mojej kuchni powoli zaczynam gromadzić produkty, do weekendowych tortów, z jakimi się będę zmagać ;)


Efekty już wkrótce na blogu!


środa, 20 listopada 2013

Falbanki raz!

          Tego torta piekłam dla Mamy mojej Koleżanki jakoś na początku tego roku. Pamiętam, że dosyć mocno się wtedy przy nim napracowałam, trzeba było pamiętać, żeby niektóre rzeczy przygotować dzień wcześniej. Zdobienie jest wyjątkowo maso-chłonne, chcąc go zatem wykonać, trzeba uzbroić się w dodatkowe zapasy kremówki chociażby ;) Wydaje mi się jednak, że warto. 


        Tort jest jedną ze smaczniejszych kombinacji smakowych, jest to zmodyfikowany efekt TEGO przepisu. Masa w środku zrobiona jest ze śmietany kremówki, w której dzień wcześniej rozpuszczałam białą czekoladę. Oryginalny przepis zawiera w kremie także kawę, jednak mając już za sobą próby tego połączenia uznałam, że kawa zabija tutaj smak białej czekolady, która w połączeniu z kolejnym składnikiem, jakim jest... malinowy mus! smakuje po prostu wybornie. Przysłowiową wisienką na torcie jest orzechowy biszkopt, który tak naprawdę choć nie był tak bardzo wyczuwalny, domykał pięknie całość. 

      Zdobienie wbrew pozorom wcale nie jest takie trudne, o czym możecie przekonać się, na filmiku, który zamieszczam poniżej ;) Do kremówki  używanej do zdobienia polecam dodać troszkę mascarpone, masa będzie trochę bardziej zwarta i łatwiej będzie jej nadać oczekiwanego "kształtu". Jeśli go jednak nie macie, nic się nie dzieje, masa będzie po prostu puszysta (uwaga: w przypadku używania masy z białą czekoladą, mascarpone jest zupełnie niepotrzebne!). Wierzch tortu udekorowałam wiórkami czekoladowymi, które kupuje w lokalnym sklepie z akcesoriami cukierniczymi i dodatkami do tortów. Nie wiem czy wiórki to odpowiednie określenie. Prędzej są to małe rureczki, w różnych wariantach smakowych i kolorystycznych (dostępne także pomarańczowe i różowe- truskawkowe, albo całkiem ciemno-brązowe). Fajnie sprawdzają się na wierzch sporego wielkości torta.
       W miarę możliwości chciałabym Was czasem zapoznać, ze źródłem inspiracji do swoich zdobień. Sama kiedyś przeszukiwałam internet w celu znalezienia jakiś nowych inspiracji, dlatego myślę, że fajnie byłoby mieć to wszystko w jednym miejscu. 

źródło: youtube.com


Efekt falbanki może być jak widać naprawdę różny, wszystko zależy od tylki jakiej używacie do zdobienia, szerokości jednej falbanki czy kąta nachylenia całego rękawa 
i tylki względem boku ciasta. 
Spróbujcie sami / same , zobaczycie, że nie taki diabeł straszny ;) 

poniedziałek, 18 listopada 2013

Podaruj mi trochę słońca.

          Wracając dzisiaj z pracy, zastanawiałam się, który z moich tortów Wam dzisiaj przedstawię. I tak sobie pomyślałam, że fajnie byłoby rozweselić nieco tą szarą jesień za oknem, dlatego przychodzę do Was z odrobiną słońca...


...a w zasadzie słonecznika ;)

          Okazuje się, że nie tak łatwo jest mi zakończyć temat opłatków, ponieważ ten rodzaj zdobień pojawia się także i tutaj. Tym razem opłatek ma nieco inną postać - są to jego zielone podłużne kawałki, które docelowo miały stanowić murawę tortowego boiska (coming soon ;)), co się jednak nie stało. Jak się pewnie zdążycie przekonać wkrótce, przeważnie boki tortów zdobię białą masą, tym razem jednak nie chciałam być taka powtarzalna, dlatego otworzyłam swoją "specjalną" szufladę i przez chwile zastanawiałam się, co z tego, co się w niej znajduje mogłoby mi tą niestandardowość umożliwić. Dysponując brzoskwiniami - jako że są jednym ze składników tego tortu - tak właśnie powstał pomysł, widoczny na załączonym obrazku. Jak się Wam podoba? ;)

          A smak..? Hmmm, mój (i nie tylko mój) ulubiony. Ale o tym jeszcze nie teraz i nie dzisiaj. Okazja nadejdzie niebawem ;) 

niedziela, 17 listopada 2013

Kolorowych tortów ciąg dalszy...



        Uporajmy się z tematem tęczowych tortów i opłatkowych zdobień raz na zawsze ;)

Jak nietrudno zauważyć, wszystkie, z wykonanych przeze mnie tortów z wykorzystaniem opłatka, były przeznaczone dla dzieci. O gwarancji sukcesu w postaci zadowolenia maluchów na widok tego tortu już Wam wspominałam. Dlatego nie pozostaje mi nic innego, jak przedstawić Wam kolejnych bohaterów urodzinowych przyjęć.  Z każdym z tortów zdobionych jadalnym opłatkiem nabierałam większej wprawy. Niektóre ze zdjęć robione były od razu po wykonaniu tortu, dlatego obrazek wydaje się być matowy. Na zdjęciu z "Zygzakiem" z niebieską obwódką widać, jakiej intensywności nabierają kolory po kilku godzinach.


 


Sprzedawcy zalecają, aby opłatek kłaść około godzinę do trzech przed podaniem. Osobiście nie widzę problemu robić to dzień wcześniej - trzeba mieć jednak na uwadze to, co stanowi bazę pod opłatek. W większości przypadków u mnie była to masa ze śmietany kremówki lub kremówki w połączeniu z serkiem mascarpone. Pod żadnym pozorem, nie może być to galaretka! W sprzedaży dostępny jest tak zwany żel nabłyszczający na opłatek dekoracyjny. Jak sama nazwa wskazuje zapewne ma on wzmocnić efekt "wow" i być może za jego pomocą można by wyrównać powstałe w wyniku wilgoci delikatne nierówności, widoczne na zdjęciach. Ja jednak ze względu na - 
już i tak - dość wysoki koszt składników i wykonania tortu do tej pory pomijałam ten element dekoracji. Z pewnością jednak pewnego razu połakomię się i o to cudo i podzielę się z Wami efektami jego działania.


Ps. Zdaję sobie sprawę, że zdjęcia pozostawiają wiele do życzenia, ale niestety mój talent w kwestii tortów - jeśli o takim można w ogóle mówić - obejmuje tylko ich wykonanie, niestety nie uwiecznianie. Będę chciała nad tym jakoś popracować, choć sprzęt jakim dysponuje raczej nie daje mi wielu możliwośći. W tym miejscu chciałam podziękować Magdzie i Michałowi za zdjęcie torta, stanowiącego nagłówek tego bloga- przynajmniej ono wdzięcznie mnie reprezentuje ;)