Ten tort to moja wielka duma, tuż obok truskawkowego i kilku innych, których jeszcze nie było na blogu. Efekt końcowy jest skutkiem wielu godzin spędzonych na pieczeniu i dekorowaniu dotychczasowych wypieków, zajął mi niemało czasu i pochłonął całkiem sporo...masy ;) Ponieważ był zamawiany, nie miałam okazji spróbować go w całości, ale poszczególne składniki zapowiadały się obiecująco, a i recenzja telefoniczna nie pozostawiła mi zbyt wielu wątpliwości w tej kwestii.
W tym przypadku wykorzystałam przepis na TEGO torta, z tym, że wiśnie zamieniłam na maliny i całkowicie pominęłam dodatek alkoholu do ponczu, a zamiast czekoladowego ciasta wykorzystałam sprawdzony już przepis na biszkopt kakaowy. Na upartego możnaby spróbować zrobić tort z mrożonych malin (pomijając ich użycie do dekoracji oczywiście), ale przyznam szczerze - nie mam pojęcia jak się one (w tej postaci w całości) zachowają w masie. Z pewnością sprawdzą się w przygotowaniu malinowej masy, którą przekładamy biszkopty nim nałożymy na nie krem śmietankowy.
Tajemnica powstawania zdobienia zawarta jest w poniższym filmiku. Zobaczcie sami, że koszyczek wymaga tylko nieco skupienia i precyzji, ale daje naprawdę efekt WOW!
źródło: youtube.com
Co prawda przy mojej malinowej odmianie Czarnego Lasu do zdobienia użyłam tylko białego kremu, ale następnym razem na pewno! wykorzystam pomysł brązowych wstawek zawarty na filmiku.
To w dalszym ciągu niestety jeszcze nie jest ten tort, który przygotowałam w poprzedni weekend, ale trzeba się uzbroić w cierpliwość jeszcze chwilke ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz